niedziela, 28 grudnia 2014

Our Saturday today

Dzisiaj coś, co na moim blogu pojawia się dość sporadycznie, a co chcieliście widzieć częściej. Czyli mój dzisiejszy dzień, jak i z kim go spędziłam, co robiłam, co jadłam itd. Któraś z Was napisała do mnie "bierz przykład z Kenzy i rób częściej notki". Nie ma sprawy, tylko że Kenza robi bardzo często krótkie posty, opisując swój dzień. Więc także będą się tu pojawiać mniej treściwe notki z jakimś zdjęciem i te bardziej rozbudowane. Także zaczynam post z serii "Mój zwykły dzień" :)



Dziś spałam bardzo długo, do czasu kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi i przerwał mi zasłużoną drzemkę. Wstałam i ledwo patrząc na oczy poszłam zobaczyć, kto ośmielił mi się to zrobić...tak, tylko jedna osoba by się odważyła :) Poleniuchowałam jeszcze przez chwilę i zaczęłam się szykować, zapomniałam, że mieliśmy w planach wyjazd na kręgle!


Kręgle to naprawdę świetna zabawa! Jeśli macie wolny dzień i kompletnie zero pomysłów na popołudniową rozrywkę to polecam każdemu :) 




Po godzinnej grze troszkę zgłodnieliśmy, więc najlepszą z możliwych opcji była moja ulubiona włoska restauracja Benvenuti in Italia! Uwielbiam tam wszystkie makarony i prawdziwą włoską pizzę. Jednak tym razem spróbowałam czegoś innego w ich wykonaniu :)


Zupa krem z pomidorów, czyli "crema di pomodoro" była przepyszna! Brakowało mi tylko jakiegoś pieczywka do niej, może i w karcie były i tzreba było domówić osobno, w każdym razie kartę już oddałam, a po zupie miałam zamówioną pizzę, więc już przebolałam :)

Pizza Prosciutto to mój pewniak, więc bez zastanowienia ją wybrałam. To najlepsza prosciutto jaką jadłam!

Przeszliśmy się po galerii, ja po ostatnich zakupach spłukana, znalazłam jedynie szalik dla Michała :) Przed samym powrotem skusiliśmy się na coś do picia. Generalnie nie przepadam za kawą i to Michał musi mnie wyciągać do kawiarni. W rezultacie chodzimy do takich, gdzie podają także świeże soki, shake'i i coś, co kawą nie jest :) Poszliśmy do SO! COFEE! gdzie opcją dla mnie było smoothie z pomarańczy i brzoskwini, a Michał jak zwykle karmelowe latte.



Po powrocie do domu myślałam, że to już koniec niespodzianek, jednak to był wyjątkowo szczęśliwy dzień! Na stoliku w moim pokoju stało niebieskie pudełeczko z Douglasa. Przyznam, że nieco mnie to zdziwiło. W środku znajdowała się śliczna paletka z moimi ulubionymi odcieniami brązu i złota. Idealna kolorystyka! Okazało się, że to moja ciocia zostawiła mi, kiedy nie było mnie w domu w ramach prezentu świątecznego. Cudowne zakończenie dnia!


3 komentarze: