niedziela, 13 września 2015

Spora relacja z Zakynthos!

Witam kochani! Wakacje upłynęły mi bardzo szybko, jak pewnie i Wam :) Trochę podróżowałam, relaksowałam się, szukałam pracy i w końcu znalazłam pod koniec wakacji haha, dlatego też na "urlop" postanowiłam wylecieć troszkę później, a do szkoły pójść dopiero w drugim tygodniu września. Dzisiaj pokażę Wam typową fotorelację z podróży, mam nadzieję, że Wam się spodoba :) Niestety nie brałam ze sobą lustrzanki ze względu na wygodę, następnym razem nie odpuszczę!







Pierwsze co, to planowanie, czyli standardowo: biuro podróży, kierunek,termin i tak dalej.. U nas tego nie było haha, wszystko dokonane było dosłownie bez większego namysłu. Weszłam na pierwsze lepsze biuro podróży i zauważyłam ofertę Last Minute na Zakynthos, nie dość tego hotel znajdował się w Laganas- najbardziej imprezowym i obleganym mieście :) Nie było innej opcji, bierzemy a po jutrze wylot!

Na miejsce dotarliśmy około 21, zostawiliśmy walizki i od razu ruszyliśmy na miasto i plażę. Mam nauczkę na następny raz, że 1000 metrów od plaży to stanowczo za daleko!! Ale na plażę w Laganas warto było tyle chodzić :)








Woda ciepła i krystalicznie czysta,uwielbiam tamtejszy klimat! Jak napisałam wyżej,jedynym minusem była odległość do plaży, na której musiałam być codziennie, o byle jakiej porze dnia, ale musiałam :) I jednak po całodniowym opalaniu się, nie chciało nam się wracać 20 minut do hotelu.

Wycieczki z naszego biura podróży były dosyć drogie, więc wstrzymaliśmy się na początku z zamawianiem którejkolwiek. To była bardzo dobra decyzja, ponieważ już pierwszego dnia na wyspie zaczepiali nas ludzie z tamtejszych biur podróży i oferowali wycieczki za dwukrotnie niższą cenę. Tak właśnie za 20 euro opłynęliśmy wyspę dookoła w 8h! Autobus,wiozący nas do portu podjeżdżał pod hotel każdego z klientów. My jak my, zawsze musimy mieć ciekawe przygody..Grek, który załatwiał z nami formalności związane z wycieczką powiedział, że autobus będzie po nas między godziną 8:00 a 8:15. Ja natomiast stwierdziłam, że na pewno nie przyjedzie punktualnie,więc wyszliśmy o 8:02 i niestety autobus już odjechał haha! Już myślałam, że nigdzie nie pojedziemy, ale dogadaliśmy się i wszystko dobrze się skończyło. Miejsca, które zobaczyłam podczas rejsu były cudowne, nigdy nie widziałam czegoś równie bajecznego jak plaża Navagio Beach czy Xigia! Zobaczcie sami!!!















Idąc wzdłuż naszej plaży w Laganas można było dojść do portu oraz mostu, prowadzącego na prywatną wyspę Cameo. Jest ona niezwykle klimatyczna poprzez ten drewniany mostek, skalistą scenerię wśród błękitu wody i przepiękną część niewidoczną od strony lądu. Jest to plaża, a właściwie mała zatoczka nad którą powiewają białe materiałowe chusty, niby nic a tworzą taką magię, że ciężko to opisać. Jak wspomniałam wyspa jest prywatna, więc za wejście na nią płaci się 4 euro i dostaje się drinka powitalnego. Niestety, kiedy my tam byliśmy akurat odbywał się ślub i plaża po drugiej stronie była zamknięta.





Strzałem w dziesiątkę był również pomysł, aby wypożyczyć quady i zwiedzić wyspę na własną rękę! To lepsze niż wycieczka, prawdziwa przygoda z mapą w ręku, emocje i wiatr we włosach! Od Laganas wyruszyliśmy na pobliską plażę Kalamaki, stamtąd do stolicy wyspy, czyli miasta Zakynthos oraz miasta Vasilikos. Chcieliśmy także dostać się na górę Skopos, jednak nasza maszyna nie dała rady dojechać na sam szczyt, nie mniej jednak widoki po drodze były nieziemskie! To, co podobało mi się najbardziej w naszej wycieczce "na własną rękę" była niezależność. Jadąc, spodobało mi się coś po drodze i w każdej chwili mogłam się zatrzymać w danym miejscu, podziwiać widok i jechać dalej. Czasem spodobała mi się jakaś uliczka to jechaliśmy sprawdzić co tam ciekawego :) Zrobiliśmy dobre 70 km!

















Udało nam się, bo akurat podczas naszego pobytu trafiliśmy na pełnię, która cudownie wyglądała, oświetlając morze. Raz nawet wstaliśmy na wschód słońca :) Generalnie wyjazd udał nam się w 100%, najlepszy spontan w życiu! Wszystkim planującym jakiekolwiek wczasy polecam Zakynthos!







To już koniec mojej obszernej fotorelacji. Jeśli chodzi o bloga, to owszem, chcę go kontynuować i działać tu aktywnie, jak będzie w praktyce, to się okaże, więc niczego nie obiecuję. Sama nie wiem czy to powrót czy tylko chwilowa zachcianka :) Trzymajcie kciuki! Miłej niedzieli!

2 komentarze:

  1. Na wysach greckich byłam dwa razy i za każdym razem byłam zachwycona. Śliczne zdjęcia i jaka figurka...

    OdpowiedzUsuń